 |
Autor |
Wiadomość |
Peyo
Around The World In A Day

Dołączył: 22 Sie 2004 Posty: 363 Skąd: Lublin |
|
JAMES BROWN - nie żyje |
|
Dziś nad ranem polskiego czasu odszedł największy muzyk wszechczasów - całe pokolenia tworzyły na bazie jego muzyki... funk... powstał dzięki niemu. James Brown jest... był... ale i zawsze będzie.
http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,53600,3813017.html
REST IN PEACE JAMES.
['] ['] [']
_________________ "Ever dance with the devil in the pale moon light?" |
|
Pon 25 Gru 2006 10:14 |
|
 |
FAB
Administrator

Dołączył: 22 Sie 2004 Posty: 3490 Skąd: South WuWuA |
|
|
|
Bracie, odpoczywaj w pokoju... 
_________________ Ain't that a bitch! |
|
Pon 25 Gru 2006 10:42 |
|
 |
kaem
The Hits


Dołączył: 19 Lut 2006 Posty: 1074 Skąd: Warszawa |
|
|
|
[*]
Trudno mi w to uwierzyć.
|
|
Pon 25 Gru 2006 11:17 |
|
 |
Claudinho
The B-Sides


Dołączył: 15 Sty 2006 Posty: 1128 Skąd: Aachen |
|
|
|
Tracimy kolejną legendarną postać... 
|
|
Pon 25 Gru 2006 14:20 |
|
 |
Assi
Around The World In A Day


Dołączył: 14 Wrz 2005 Posty: 370 Skąd: Lublin |
|
|
|
smutek 
_________________ ..it's better with a man |
|
Pon 25 Gru 2006 16:29 |
|
 |
ROBEST
For You


Dołączył: 26 Paź 2005 Posty: 86 Skąd: Detmold (Germany) |
|
|
Pon 25 Gru 2006 16:36 |
|
 |
carolinah
Diamonds and Pearls


Dołączył: 05 Lis 2005 Posty: 722 Skąd: lublin |
|
|
Pon 25 Gru 2006 19:27 |
|
 |
GrublukTheGrim
New Power Soul

Dołączył: 13 Gru 2004 Posty: 2683 Skąd: Bespin |
|
|
Pon 25 Gru 2006 21:15 |
|
 |
Peyo
Around The World In A Day

Dołączył: 22 Sie 2004 Posty: 363 Skąd: Lublin |
|
|
|
He is still on tour:
Date City Venue
12.27.2006
Time TBA Waterbury, CT,
United States The Palace Theater
12.28.2006
Time TBA Englewood, New Jersey,
United States Bergen Performing Arts Center
12.30.2006
8:45 PM Red Bank, New Jersey,
United States Count Basie Theatre
12.31.2006
8:00 PM New York, New York,
United States B.B. King Blues Club
12.31.2006
10:30 PM New York, New York,
United States B.B. King Blues Club
1.03.2007
9:15 PM Montreal,
Canada Metropolis
1.04.2007
8:15 PM Ottawa, Ontario,
Canada National Arts Centre - Southam Hall
1.05.2007
9:00 PM Rama, Ontario,
Canada Casino Rama Entertainment Centre
1.06.2007
9:00 PM Rama, Ontario,
Canada Casino Rama Entertainment Centre
1.08.2007
8:00 PM Regina, SK,
Canada Casino Regina Show Lounge
Buy Now
1.09.2007
8:15 PM Edmonton, Alberta,
Canada Northern Alberta Jubilee Auditorium
Buy Now
1.10.2007
8:15 PM Calgary, Alberta,
Canada Southern Alberta Jubilee Aud.
Buy Now
1.12.2007
8:00 PM Coquitlam, British Columbia,
Canada Red Robinson Theatre, Boulevard Casino
1.13.2007
8:00 PM Coquitlam, British Columbia,
Canada Red Robinson Theatre, Boulevard Casino
1.14.2007
8:15 PM Prince George, BC,
Canada CN Centre
Buy Now
2.02.2007
Time TBA San Francisco, California,
United States Bimbo's 365 Club
2.03.2007
Time TBA San Francisco, California,
United States Bimbo's 365 Club
2.06.2007
Time TBA Bakersfield, CA,
United States Fox Theatre
2.08.2007
Time TBA Valley Center, CA,
United States Harrah's Rincon Casino & Resort
2.09.2007
Time TBA Agoura Hills, CA,
United States Canyon Club
2.10.2007
Time TBA Anaheim, CA,
United States House of Blues - Anaheim
3.28.2007
9:00 PM Austin, TX,
United States Stubbs Bar-B-Q
3.30.2007
9:00 PM Robinsonville, MS,
United States Bluesville Showroom @ Horseshoe Casino
3.31.2007
8:00 PM Branson, Missouti,
United States Welk Resort Theatre
4.01.2007
3:00 PM Branson, Missouti,
United States Welk Resort Theatre
6.22.2007
Time TBA Grenoble,
France Le Palais Des Sports
6.23.2007
Time TBA Marseille,
France Le Dome
6.24.2007
Time TBA Paris,
France Palais de Congres
6.26.2007
Time TBA Zurich,
Switzerland Kongresshaus Zurich
8.17.2007
Time TBA Monte Carlo,
Monaco Sporting Club
8.18.2007
Time TBA Monte Carlo,
Monaco Sporting Club
http://www.intriguemusic.com/godfatherofsoul/tour_dates/index.cfm
_________________ "Ever dance with the devil in the pale moon light?" |
|
Wto 26 Gru 2006 00:02 |
|
 |
Peyo
Around The World In A Day

Dołączył: 22 Sie 2004 Posty: 363 Skąd: Lublin |
|
www.3121.com |
|
0+> says:
http://www.3121.com/
_________________ "Ever dance with the devil in the pale moon light?" |
|
Wto 26 Gru 2006 00:09 |
|
 |
Peyo
Around The World In A Day

Dołączył: 22 Sie 2004 Posty: 363 Skąd: Lublin |
|
|
Wto 26 Gru 2006 00:13 |
|
 |
Peyo
Around The World In A Day

Dołączył: 22 Sie 2004 Posty: 363 Skąd: Lublin |
|
|
Wto 26 Gru 2006 00:19 |
|
 |
Claudinho
The B-Sides


Dołączył: 15 Sty 2006 Posty: 1128 Skąd: Aachen |
|
|
|
jak wszedłem na strone 3121 to aż dech zapiera...po raz pierwszy od kilku dobrych tygodni Prince zaskoczył mnie pozytywnie...
Taki geniusz jak James wymaga oddania odpowiedniego hołdu - www.3121.com oddało go moim zdaniem świetnie...
|
|
Wto 26 Gru 2006 02:26 |
|
 |
Funky
Graffiti Bridge


Dołączył: 23 Sie 2004 Posty: 656 Skąd: Gdańsk |
|
|
|
Dziś w "Gazecie Wyborczej" cała strona poświęcona Jamesowi, a w tym krótki felieton Hirka Wrony. Polecam!
_________________ last.fm |
|
Sro 27 Gru 2006 13:05 |
|
 |
FAB
Administrator

Dołączył: 22 Sie 2004 Posty: 3490 Skąd: South WuWuA |
|
|
|
^ Dzięki Funky... oto treść:
Gazeta Wyborcza, 27 XII 2006
"Pan Dynamit nie żyje,Robert Sankowski
W poniedziałek nad ranem czasu polskiego zmarł James Brown - jeden z najważniejszych twórców muzyki rozrywkowej XX wiekuSoul Brother Number One, Mr. Dynamite, The Hardest Working Man In Show Business - Brown miał co najmniej tuzin przydomków. Każdy z nich brzmi jeszcze bardziej bombastycznie od pozostałych. I każdy jest uzasadniony.
Brown jako artysta był prawdziwą instytucją. Przełamywał granice gatunków, sam tworzył nowe - nie przypadkiem zyskał miano ojca chrzestnego soulu, potem muzyki funk. Sam był gwiazdą, ale jego twórczość inspirowała też innych - bez jego płyt trudno wyobrazić sobie kształt współczesnej muzyki rozrywkowej. Znaczenie Browna najłatwiej zmierzyć ilością cytatów i sampli z jego piosenek w kompozycjach innych - najczęściej hiphopowych - wykonawców: "Funky Drummer" uchodzi za najczęściej samplowany utwór w historii muzyki. W stwierdzeniu, że bez niego nie byłoby hip-hopu albo że wyglądałby on zupełnie inaczej, nie ma odrobiny przesady. Ale nie tylko hip-hopu. Do fascynacji muzyką Browna przyznawali się najwięksi - od Elvisa Presleya przez Rolling Stones po Prince'a i Red Hot Chili Peppers.
Był wielkim artystą, ale i nietuzinkową osobowością - wyświechtane stwierdzenie o biografii, która stanowi gotowy materiał na film, w przypadku Browna nabiera wyjątkowego sensu. Startował od zera, aby stać się milionerem, popadał w konflikty z prawem, kilka razy siedział w więzieniu, miał kilka żon i armię kochanek. Zanim zajął się śpiewaniem, był bokserem i bejsbolistą, a zarobione na muzyce miliony inwestował z wyczuciem urodzonego biznesmena. Dzięki piosenkom, ale i wystąpieniom publicznym był ikoną czarnej społeczności i organizacji walczących o równouprawnienie murzyńskiej mniejszości w USA. Ale był też żarliwym patriotą - za gorliwe popieranie rządu Stanów Zjednoczonych te same organizacje, które jednego dnia widziały w nim bohatera walki o sprawę Czarnych, drugiego potrafiły go nienawidzić.
Od pucybuta do milionera
Urodził się w maju 1933 roku w Barnwell w Południowej Karolinie - zapadłej dziurze gdzieś w samym środku amerykańskiego Południa. W takim miejscu młody czarny nie miał zbyt wielu dróg do wyboru. Brown spróbował wszystkich - jako kilkulatek zarabiał na ulicy, czyszcząc buty i stepując. Kilka lat później wylądował w więzieniu za kradzież samochodu. Wyszedł po trzech latach. Próbował sił w sporcie, ale jego szanse przekreśliła kontuzja nogi. Wtedy postawił na muzykę. Śpiewał gospel, później rhythm and bluesa. Jego pierwszy, nagrany w 1956 roku z grupą Famous Flames singel "Please, Please, Please" stał się wielkim przebojem. To nie były jednak dobre czasy dla muzyków, zwłaszcza czarnych. Piosenka zarabiała tysiące dolarów, ale wokalista i zespół ubezwłasnowolnieni kontraktem otrzymali za nią tylko po 150 dolarów na głowę.
Brown nie zawracał sobie tym głowy. Stawiał na kontakt z publicznością. Zyskał opinię fenomenalnego wykonawcy koncertowego. W swoim zespole wprowadził niemal wojskowy dryl: za każde złamanie regulaminu, spóźnienie na próbę czy gorszy występ karał muzyków finansowo. - To widzowie są twoim szefem - mawiał. - Nawet jeśli za bilet musieli zapłacić tylko ćwierć dolara, to oni cię zatrudniają i zawsze musisz dać im z siebie wszystko.
Grał nawet po 350 koncertów rocznie. Jeden z takich występów w Apollo Theatre w nowojorskim Harlemie nagrał za własne pieniądze - wydany w 1962 roku album "Live At The Apollo" uznawany jest za jedną z najlepszych płyt koncertowych wszech czasów. Longplay był świetną prognozą na lata 60. - okres największych sukcesów Browna. Nagrywał takie przeboje jak "Papa's Got A Brand New Bag", "I Got You (I Feel Good), "It's A Man's Man's Man's World". Stworzył też własne brzmienie - stawiając coraz bardziej na rytm i przydzielając funkcje rytmiczne takim traktowanym do tej pory melodycznie instrumentom jak gitary i czy sekcja dęta, stworzył nowy styl - funk.
Renesans dzięki hip-hopowi
Słynął z wystawnego, gwiazdorskiego stylu. Ale potrafił też rozsądnie inwestować pieniądze. W czasach największych sukcesów był właścicielem stacji radiowej i sieci restauracji. Był jedną z najbardziej popularnych postaci wśród czarnej społeczności USA. Sponsorował liczne akcje charytatywne - część pieniędzy przeznaczał na bony żywnościowe dla najuboższych. Jego wpływ był ogromny - jeden z jego utworów nosi tytuł "Say It Loud - I'm Black And I'm Proud". Gdy w 1968 roku zastrzelony został Martin Luther King, to właśnie emitowane przez telewizję koncert Browna i jego apele o spokój wpłynęły na stonowanie nastrojów społecznych. Najbardziej radykalni działacze uznali go wówczas za zdrajcę. Brown podpadł też, występując dla żołnierzy w Wietnamie. Sam tłumaczył później, że nie wierzy w przemoc i rewolucję. Wolał namawiać czarnoskórych Amerykanów, aby za jego przykładem uprawiali "czarny kapitalizm" - brali życie w swoje ręce i starali się wyrwać z Amerykańskiego Snu jak najwięcej dla siebie.
Kolejne dekady nie były już tak udane, ale dzięki nieustannym koncertom i występom w takich filmach jak "Blues Brothers" czy "Rocky IV" zdobywał nowe pokolenia fanów. Do jego prawdziwego renesansu przyczynił się jednak hip-hop i hołdy składane przez hiphopowców. Mimo upływu czasu wciąż pozostawał gwiazdą w pełnym tego słowa znaczeniu - w ostatnich latach najczęściej słyszało się o jego kłopotach z prawem. Był oskarżany o oszustwa podatkowe i pobicie żony, na kilka lat trafił do więzienia za złamanie przepisów drogowych i stawianie oporu policji.
W maju skończył 73 lata. Mimo to wciąż występował. Rok 2006 upłynął pod znakiem światowej trasy "Seven Decades Of Funk". Kolejny rok miał być równie aktywny.
W sobotę wokalista wybrał się do dentysty, który podczas badania zauważył, że ze zdrowiem Browna dzieje się coś niedobrego. U gwiazdora zdiagnozowano poważne zapalenie płuc. Choć został natychmiast hospitalizowany, jego stan gwałtownie sie pogarszał. - Odejdę jeszcze dzisiaj - miał powiedzieć menedżerowi kilka godzin przed śmiercią. Zmarł w nocy z niedzieli na poniedziałek. Jako bezpośrednią przyczynę zgonu lekarze podali niewydolność serca. - Tylko ktoś taki jak on mógł umrzeć dokładnie w Boże Narodzenie - skomentował śmierć Browna czarnoskóry polityk Jesse Jackson - Wiedział, że w ten sposób trafi na czołówki serwisów newsowych na całym świecie. To było bardzo w jego stylu."
Hirek Wrona:
"Pierwszy raz usłyszałem go w latach 70. na czeskiej płycie Supraphonu. Myślałem, że to jazz. Później zrozumiałem, że takie oblicze ma funk - mój rytm.
Ale wiele lat po tym zdarzeniu -18 lipca 1998 roku w Sopocie - James Brown powiedział mi, że połączenie gospel i jazzu to właśnie funk. Czyli młodzieńcze odczucie nie było aż tak odległe. Fascynacja artystą i jego twórczością pojawiła się wraz z porządkowaniem mojej wiedzy muzycznej. Wówczas zrozumiałem, jak ważne miejsce zajmuje Brown w historii muzyki. Niebywałym odkryciem było pierwsze przesłuchanie najsłynniejszej i najlepszej płyty Browna: "Live At The Apollo". Archaicznie nagrany i niezwykle krótki krążek stał się prawdziwą rewolucją w muzyce. Wydany w 1963 roku album trwa tylko 32 minuty. Sam Brown tak opowiadał o tej płycie: "Przez długi czas był to album na żywo numer jeden na świecie, a ja musiałem walczyć, by powstał! Prezes mojej wytwórni powiedział: - James, nikt nie chce w kółko tego samego, nikt nie chce tego słuchać. Na co ja: - Kiedy gram na żywo, to brzmi to inaczej. Ale on o tym nie wiedział. I odpowiedział: - Jeśli wydasz go, nie zapłacę nawet grosza, ale wpuszczę na rynek. Wyjąłem 5700 dolarów z własnej kieszeni... i to był strzał w dziesiątkę".
Co takiego wydarzyło się wówczas w sali koncertowej? Nieprawdopodobna ekspresja wykonawcza, temperament, dramatyczne użycie głosu przez Browna i legendarne szpagaty, które wykonywał, sprawiły, że to, co do 1962 roku wydawało się niemożliwe - stało się faktem. Minęło 40 lat, a niewielu artystów zbliżyło się do koncertowego poziomu Browna. Może Prince, może Bill Laswell, może The Roots.
"Ja wierzę, że Bóg istnieje w mojej muzyce, gdyż napisałem ponad sześć tysięcy piosenek. I wszystkie aranżacje robię sam" - mówił. To właśnie porażające aranże są najmocniejszą stroną płyty. Oraz muzycy towarzyszący Brownowi: prawdziwa funkowa orkiestra, a w niej dwie wielkie indywidualności: klawiszowiec Bobby Byrd i saksofonista St. Clair Pinckney. "Live At The Apollo" jest ważny jeszcze z innego powodu: Niewielu artystów niejazzowych w tamtych czasach decydowało się na nagrywanie płyt koncertowych. Brown pokazał, że kontakt z publicznością jest inną płaszczyzną dla muzyki niż studio. Udowodnił, że prawdziwą wartość artysty można ocenić właśnie podczas występu na żywo. Składy jego kolejnych zespołów stały się kopalnią genialnych muzyków: St. Clair Pinckney, Pee Wee Ellis, Maceo Parker, Clyde Stubblefield, Fred Wesley czy Bootsy Collins to tylko kilku z nich. Odchodząc od Browna nieśli jego podejście do muzyki dalej.
O ile jednak w latach 60. czy 70. jego twórczość rozpowszechniana była w radiu, telewizji, na płytach i podczas koncertów, to prawdziwy boom zaczął się w latach 80. i 90. dzięki hip-hopowi. Jego muzyka jest samplowana częściej niż muzyka jakiegokolwiek innego artysty. 12 z jego utworów było samplowanych ponad 650 razy! Ale samplowano wszystko, co wydał. Ze wszystkich utworów Browna największą popularnością cieszy się "Funky Drummer" (wydany w 1970 roku). Linia bębnów tej piosenki była wykorzystana w 150 innych utworach (m.in. Madonna, Public Enemy, LL Cool J, Sinead O'Connor, George Michael). Od 1991 roku decyzją amerykańskiego sądu samplowanie bez zgody oryginalnego wykonawcy lub autora jest zabronione po głośnej sprawie , w której raper Biz Markie zsamplował piosenkarza Gilberta O'Sullivana bez jego zgody. Jednak nie zmalała liczba sampli Browna. Robili to m.in. Eric B. And Rakim, Kool Moe Dee, Salt-N-Pepa, En Vogue, TLC, Lil Kim, Alicia Keys, EPMD, Slick Rick, Solo, Tony Toni Tone, Nas. Ten ostatni wykorzystał dźwięki Browna na swojej najnowszej płycie "Hip Hop Is Dead" wydanej 19 grudnia tego roku.
Nie sądziłem, że już nigdy nie zobaczę go na koncercie. Kiedy miałem zaszczyt rozmawiać z nim w Sopocie, sprawiał wrażenie najbardziej rozżalonego artysty naszych czasów. Stworzył styl, który wpłynął na całą rzeszę wykonawców z kręgu funky, soulu, popu i hip-hopu. Ale wielu muzyków, kopiując go, zarobiło o wiele więcej niż on sam. Poprosiłem go o autografy na płytach, które przyniosłem. Odmówił. Stwierdził, że z pewnością będę je później sprzedawał za wielkie pieniądze. No cóż... Pozostały wspomnienia po jednym z największych artystów w historii muzyki i moje przekonanie, że nikt nie zabierze mu tytułu człowieka nr 1 w czarnej muzyce.
Hirek Wrona poleca płyty Browna:
Live At The Apollo (1963)
Najwspanialszy koncertowy album wszech czasów. Szczegóły powyżej.
The Payback (1973)
Przykład niezwykłego transowego grania i dowód na to, że właściwie nie miało znaczenia, czy to było studio, czy sala koncertowa. Muzycy Browna zawsze musieli być gotowi do niezwykłych improwizacji. Ta płyta to również dowód na to, jaka cienka granica dzieliła tego artystę od jazzu.
Star Time (1991)
Czteropłytowy box z najsłynniejszymi i najlepszymi nagraniami artysty. Nie tylko znakomita selekcja utworów, ale jeszcze wspaniała książka ze zdjęciami Mistrza z różnych okresów działalności oraz szczegółowa biografia i dyskografia.
Body Heat (2002)
Koncert z House of Blues w Las Vegas wydany na DVD. Kipiący niezwykłą energią i pulsem występ pozostaje w pamięci na zawsze. Ortodoksyjni audiofile mogą mieć zastrzeżenia do jakości nagrania, ale to nic przy tym, co Brown wyprawia na scenie."
_________________ Ain't that a bitch! |
|
Sro 27 Gru 2006 14:25 |
|
 |
kaem
The Hits


Dołączył: 19 Lut 2006 Posty: 1074 Skąd: Warszawa |
|
|
|
Informacja od Michaela Jacksona:
STATEMENT OF MICHAEL JACKSON REGARDING THE DEATH OF MR. JAMES BROWN
“I am extremely shocked and saddened by the death of my mentor and friend, James Brown. Words cannot adequately express the love and respect that I will always have for Mr. Brown. There has not been, and will never be another like him. He is irreplaceable.
“I send my love and heartfelt condolences to his family.”
|
|
Czw 28 Gru 2006 09:52 |
|
 |
Claudinho
The B-Sides


Dołączył: 15 Sty 2006 Posty: 1128 Skąd: Aachen |
|
|
|
Ostatnie dni roku spędzałem za granicą - Jadąc tramwajem w Zagrzebiu widziałem na ulicach wiele plakatów dotyczących Jego listopadowego koncertu...To strasznie przygnębiające...
|
|
Sro 03 Sty 2007 09:40 |
|
 |
Arachne
The Gold Experience

Dołączył: 22 Wrz 2006 Posty: 1782 Skąd: Łódź |
|
|
|
Jamesa Browna w filmie Spike'a Lee zagra nie Usher (ktoś go brał pod uwagę?!) a Samuel L. Jackson, jak podał Maciej O. w Teleexpressie.
_________________ Love preys the living and praises the dead
In the heart of our hearts by death we were wed...
www.treksfera.pl |
|
Pią 05 Sty 2007 18:19 |
|
 |
GrublukTheGrim
New Power Soul

Dołączył: 13 Gru 2004 Posty: 2683 Skąd: Bespin |
|
|
Pią 05 Sty 2007 22:45 |
|
 |
Junior Painkiller
For You


Dołączył: 15 Paź 2006 Posty: 57
|
|
|
|
 |
 |
Jamesa Browna w filmie Spike'a Lee zagra nie Usher (ktoś go brał pod uwagę?!) a Samuel L. Jackson, jak podał Maciej O. w Teleexpressie. |
Usher mógłby, po dośawiadczeniach aktorskich w "Modzie na sukces" koncertowo poradzić sobie z tym zadaniem.
Ale na pewno wypadłby wiarygodniej jako wokalista i tancerz niż Samuel ( choc w sumie nie znam jego możliwości w tym zakresie).
BTW-gdy na forum DM zamieściłam info o smutnym fakcie odejścia Jamesa Browna, zareagowała tylko jedna osoba. W takich chwilach trochę mi wstyd za subkulturę depeszowców.
_________________ The answer, my friend, is blowin' in the wind |
|
Pią 12 Sty 2007 10:24 |
|
 |
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|
|
 |