 |
Autor |
Wiadomość |
FAB
Administrator

Dołączył: 22 Sie 2004 Posty: 3455 Skąd: South WuWuA |
|
3121 - dyskusja o albumie |
|
Zapraszam
_________________ Ain't that a bitch!
Ostatnio zmieniony przez FAB Pią 23 Cze 2006 12:27 |
|
Wto 21 Mar 2006 09:12 |
|
 |
GrublukTheGrim
New Power Soul

Dołączył: 13 Gru 2004 Posty: 2678 Skąd: Bespin |
|
|
|
Cóż tu napisać...
Wspaniały album! Z każdym przesłuchaniem jego wartość artystyczna rośnie. Już teraz mogę umieścić 3121 razem z takimi płytami jak Emancipation, Sign'O'The Times, , Come, ATWIAD - które są moimi ulubionymi dziełami Prince'a (oprócz The Gold Experience i The Rainbow Children).
3121 dla mnie to przede wszystkim duża dawka funku i r'n'b przyrządzona w bardzo przebojowy sposób. Oprócz 3121 (trochę za ciężki funk do wylansowania), Satisfied (blues-wiadomo, to się ciężko promuje) i Incense And Candles (świetny utwór, ale wiele podobnych piosenek jest w radiu i TV) chyba prawie każdy utwór z tego CD mógłby być potencjalnym singlem. Największe szanse mają: Lolita, Love, The Word i Fury. Jeśli wytwórnia i Prince dobrze to rozegrają, przeboje z tego CD będą na listach przebojów jeszcze w przyszłym roku.
Tak więc muzycznie 3121 mieści się wśród najlepszych CD Artysty. Natomiast w warstwie tekstowej (i w sumie dźwiękowej też) istotnie czuje się dużą (i od czasów Rave Un2 The Joy Fantastic trochę nieobecną) dawkę Princowej erotyki. Tym razem bez przekleństw, ale wiara zobowiązuje.
Nie wiem co jeszcze napisać, płyta cały czas jest w moim stereo, więc jej wartość rośnie z każdą minutą słuchania.
1's I come and think I never leave! 
_________________ Skrzydła Gryfa - blog o fantastyce. |
|
Wto 21 Mar 2006 14:21 |
|
 |
FAB
Administrator

Dołączył: 22 Sie 2004 Posty: 3455 Skąd: South WuWuA |
|
|
|
Moja sumaryczna ocena tej płyty jest następująca:
Album jest OK. Miałem duże oczekiwania, które nie zostały zaspokojone i przez to czuję się zawiedziony.
W/g mnie "3121" jest wtórne. Wszystko co jest na tej płycie już wcześniej było. Część utworów brzmi jak produkcje Jama i Lewisa, którzy produkują płyty Janet J. (wyrośli spod skrzydła P.) - Prince po prostu zjada swój własny ogon.
Piosenki brzmią sztucznie i są przeprodukowane. Prince lubi wszystko kontrolować, ale produkcję powinien zlecić komuś, kto się na tym zna. Za największe porażki uważam "Fury" (tandet plastic is not fantastic), "Satisfied" (wtf?) i "Get On The Boat" (czyste i gładkie jak pupcia niemowlaka - aż wstyd to porównywać do JB).
Generalnie "3121" jest komercyjną płytą, która ma zainteresować szersze grono ludzi i powinna nosić tytuł "Musicology 2" - hardcorowcy dostaną trasę koncertową (i mam nadzieję, następną super fajną płytę). Tu też trzeba dodać, że przy okazji premiery "3121" bardzo wyrażnie widać, że Prince w studio i na żywo to zupełnie dwie różne osoby... "Fury" z SNL jest super rockowym kawałkiem, w porównaniu do plastikowego "Fury" z albumu.
Bardzo pozytywne jest to, że z czasem płyta nabiera smaku, ale mimo to nie da się przy tym zapomnieć czkawki, którą jest "3121".
_________________ Ain't that a bitch! |
|
Wto 21 Mar 2006 18:52 |
|
 |
Funky
Graffiti Bridge


Dołączył: 23 Sie 2004 Posty: 656 Skąd: Gdańsk |
|
|
|
Do the housequake!
Zacznę od poligrafii, która jest wyjątkowo udana i bardzo spójna. W tytułowym utworze Prince zaprasza nas do swej posiadłości na imprezę. I rzeczywiście, na okładce książeczki widnieją drzwi, za którymi widać już przygotowane instrumenty i ten kontur postaci, dobrze znany fanom z okładki singla Black Sweat. Przeglądając kolejne strony przechadzamy się po domu Mistrza. Domu? ba, pałacu! Kto z nas nie chciałby mieć takiego gniazdka? Bardzo stylowo urządzony, z gustownymi dodatkami, lecz zwykłemu śmiertelnikowi siłą rzeczy nasuwa się pytanie: ile dziesiątek (setek?) lat musiałbym pracować, by z moją pensją na to zarobić... Ale to przyziemny szczegół, którym nie będziemy zaprzątać sobie głowy. Wystarczy spojrzeć na bajeczną rozkładówkę z widokiem na miasto tętniące życiem nawet nocą ... Mhmmmm...
Taka oprawa płyty wprowadza w odpowiedni nastrój, bo (tu ryzykuję i zadzieram z „prawdziwymi” melomanami) myślę, że forma wydania albumu ma także duże znaczenie. Równie dobrą miało chyba Rainbow Children, ale to już inna historia.
Press PLAY to begin...
Musicology nie jest może albumem wybitnym, ale zawierającym kilka utworów, dla których warto do niej wracać (tytułowy, Reflection, a może polityczny Dear Mr. Man?). Nie byłem przerażony perspektywą wydania kontynuacji tamtego krążka, choć liczyłem na coś bardziej funkowego i świeższego. I nie zawiodłem się.
Pierwsze dźwięki 3121 rozwiewają obawy każdego miłośnika funku. Oczywiście nie jest to ta sama muzyka co w wykonaniu Jamesa Browna w latach 60-tych, ani nawet new funk z początku lat 90-tych, ale nie jest to bynajmniej powód do zmartwień. Wręcz przeciwnie – dobrze usłyszeć „oldschool” w bardziej współczesnym brzmieniu. No i ta gitarka ... Of course I wanna come!
Już wiemy, że Prince czytał Nabokova. Jednak chyba nie pochwala postępowania ponad 40-letniego profesora, który żeni się z gosposią tylko po to, by być bliżej jej dwunastoletniej córki. Chociaż śpiewa, że „dawno temu bylibyśmy ...ciiiiii” - czasy się zmieniają, a wraz z nimi moralność i konwenanse. Ale jeśli dziewczyna chce tylko potańczyć – czemu nie? W warstwie tekstowej bardzo oryginalny utwór, a muzyka nowoczesna i przyjemna. Plus dla Lolity .
Jeżeli chodzi o Te Amo Corazon, to traktuję tę piosenkę raczej jako wyprawę Prince’a na nowy dla niego teren muzyki latynoskiej. Ładna melodia, nieco przewidywalny i niegrzeszący nowatorstwem tekst i temat. Ale wciąż przyjemnie posłuchać. No i murowany kandydat do wieczoru przy świecach.
Po pierwszym singlu, TAC, to właśnie Black Sweat tchnął we mnie nadzieję, że nowy album będzie bardziej żywiołowy i nowatorski wśród dokonań Prince’a. Powrót do elektroniki jako melodycznej podstawy piosenki (powrót? a może odkrycie na nowo, przecież nie sposób porównywać tego do wczesnych dokonań Mistrza, opartych właśnie na syntezatorach). Kolejny dobry, rytmiczny kawałek – już wiadomo, że z tą płytą nie będziemy się nudzić. Ale na koniec drobny przytyk – nie wiem jaka jest ludzka wytrzymałość na wysokie tony, ale ten utwór na słuchawkach zazwyczaj muszę nieco ściszyć w stosunku do pozostałych.
Gdybym miał taką wannę, gości przyjmowałbym w łazience... Incense and Candles to bardzo ładna i nastrojowa piosenka. Właściwie po każdym przesłuchaniu wypadałoby wywietrzyć pokój z unoszącego się w powietrzu zapachu kadzidła. Można mieć małe zastrzeżenia do elektronicznej modyfikacji głosu – ja nie mogę się pozbyć skojarzeń z Madonną i Cher, a to przecież nie ta liga... Zupełnie... Mimo to – jestem na „Tak”.
Gdy w spisie tytułów zobaczyłem Love byłem pewien, że Prince zaserwuje nam kolejną nastrojową balladę. A tu co?!?! Wyraźny rytm, muzyka wpadająca w funk, a przy tym poważny tekst z przesłaniem od Mistrza. Chyba mało kto tego się spodziewał, ale to jest właśnie najpiękniejsze – brak przewidywalności. A mówią, że takie zestawy to tylko w Erze.
Nareszcie! Czas przerwać te peany na cześć Prince’a. Satisfied ? No, certainly not. Zamiast On The Couch II wolałbym coś nowego. Ładna piosenka, ale po dokładnym porównaniu z bliźniaczym utworem z Musicology naprawdę trudno mi o zachwyt... Może gdybym to ją usłyszał pierwszą, a nie On The Couch, uznałbym ją za lepszą, ale to nie zmienia faktu – co za dużo to nie zdrowo.
Po zobaczeniu Fury na żywo, podchodziłem do tej piosenki z dystansem – na koncertach Prince daje żywiołowe popisy w takich utworach, ale na albumach bywa gorzej. To jest princowy rock - nieco ugłaskany w porównaniu do tego, co słyszymy u innych wykonawców. Właściwie poprock (znowu się narażam – zanim zbanujecie moje IP, proszę - dajcie znać ). Mimo wszystko naprawdę mi się podoba. Ciekawy tekst i dobra muzyka.
Po co chodzić od drzwi do drzwi, jeżeli można wydać album, który dotrze do co najmniej kilkuset tysięcy słuchaczy i zawrzeć na nim przesłanie religijne? Świetny, uduchowiony utwór. Jeżeli ktokolwiek miałby wątpliwości o jakie The Word chodzi – Prince wyjaśnia to niewtajemniczonym na przedostatniej stronie –„All praise and glory 2 the Most High – Jehovah”. Ale to chyba nie przeszkadza nam interpretować utworu na swój sposób. Na początku było Słowo...
Narcyzm? Ech, gotów jestem go wybaczyć temu duetowi. Co innego może czuć Tamar mając okazje współpracować z żywą legendą? Beautiful, Loved and Blessed to kolejna ładna piosenka na tym albumie, choć nie bardzo oryginalna (mimo iż niewielu wykonawców otwarcie wystawiało sobie taką laurkę ). Przyjemnie się słucha.
A co mam myśleć o The Dance? Nie wiem do końca... Niby ładna melodia z jakimś ... niepokojem?, a może taneczną pasją? Ale powtarzające się słowa „I don’t wanna give U my love” etc. uparcie przypominają mi to, że wielokrotnie wykorzystywano ten motyw w setkach piosenek. Dobre, ale na razie do mnie nie przemawia. Może za parę tygodni zmienię zdanie.
A na koniec mamy chyba zaproszenie na zbliżającą się trasę koncertową. Kawałek Get On The Boat wydaje się być żywcem przeniesiony z jakiegoś występu Prince’a. Zwłaszcza sekcja dęta z Maceo, Candy i Gregiem i popisy Sheili E. przywołują na myśl te wydłużone wykonania znanych przebojów z płyt studyjnych (chyba zwłaszcza z RC, choć oczywiście nie tylko) i jamowanie na żywo. Oczywiście wszystko ujęte w studyjną aranżację, ale kto chce ten znajdzie tu ducha występów na żywo.
Tonight I wanna party like it’s 2006!
Jeżeli ktoś dotarł aż tutaj, to jestem pod dużym wrażeniem. Sam bym pewnie nie dał rady . Czekałem na taki album od Prince’a, który byłby princowy w najlepszym tego słowa znaczeniu, ale jednocześnie można by z nim wpaść do nie-zwariowałem-na-punkcie-Prince’a znajomych na przyjemny wieczór spędzony w dobrym towarzystwie, a ci nie mieli by nic przeciwko takiemu akompaniamentowi. Myślę, że to jest właśnie taki album – współczesny, przy którym dobrze bawić mogą się wszyscy, a przynajmniej z przyjemnością go wysłuchają (nawet w tej naszej Polsce, gdzie wielu ludzi – o zgrozo! – o Princie nie słyszało lub kieruje się stereotypami). A starzy fani Prince’a też znajdą tu coś dla siebie. I o to chodziło!
Gratulacje, panie Prince. Do zobaczenia latem.
_________________ last.fm |
|
Wto 21 Mar 2006 21:36 |
|
 |
kaem
The Hits


Dołączył: 19 Lut 2006 Posty: 1072 Skąd: Warszawa |
|
|
|
Cieszy mnie to, że Prince choć z lekka, ale wreszcie znów jest wyuzdany. Miło się czyta wszystkie pochwalne recenzje, bo on na to zasługuje. I jako fan, cieszę się, bo Prince'a dzieki temu częsciej można w mediach zobaczyć. Zgadzam się jednak z adminem, że 3121- podobnie jak Musicology, sprawia wrażenie stworzonego pod publikę. Prince zatęsknił za uwielbieniem mas. Bo jak inaczej można wytłumazyć porzucenie wielkiej formy ze świetnych albumów Rainbow Children i One Nite Alone, nie skierowanych do masowej publiki i to, co Prince wyprawia na koncertach vs. dwie ost. płyty, szeroko promowane, a jakoś słabo bujające? Niby wszystko ok, dobre to, ale jakoś coś... niby... no nie bardzo jakoś smakuje.
Ale kto wie? Może to kwestia czasu?
Pamiętam własne rozczarowanie Prince'm w latach 90-tych, kiedy tak bardzo dał nacisk na elektronikę i coś się popsuło. A dziś te płyty sprawiają mi większą frajdę.
Teraz Prince jest big-bandowy i swingowy i to fajne jest. Pewnie dlatego te płyty trzymają fason. Ale też rozbudzają głód, bo rzeczywiście smakują jakby były zrobione z odgrzewanych składników. Spoko, bigos jest fajny, ale ile można go jeść?
Pytanie, czy Prince znów mnie nasyci? Bom wciąż Insatiable.
|
|
Wto 21 Mar 2006 22:34 |
|
 |
GrublukTheGrim
New Power Soul

Dołączył: 13 Gru 2004 Posty: 2678 Skąd: Bespin |
|
|
Sob 25 Mar 2006 16:47 |
|
 |
pido
Prince


Dołączył: 18 Gru 2004 Posty: 122 Skąd: Warszawa |
|
3121 |
|
Cięzka sprawa z tym albumem. Tym razem Prince kazal nam czekać 2 lata na swoje wydawnictwo więc apetyt byl ogromny. I chyba nie do końca można poczuć się sytym. Kiedyś w czasach PRLu wychodziła świetna gazetka NON STOP KOLOR (o ilę się nie mylę co do tytułu) i tam tez ukazał się obszerny artykuł o KSIĘCIU. Oprócz rzeczy oczywistych- jest geniuszem, świetny producent itp, itd napisano o jednej bardzo ważnej sprawie. Na każdej płycie PRINCe`a znajdują się utwory GENIALNE, B.DOBRE, DOBRE, KIEPSKIE i takie które nie powinny wyjść z pod ręki geniusza a tym bardziej zostac wydane. I niestety w moim odczuciu taka jest też ta najnowsza płyta. Nie zrozumcie mnie żle. Jestem JEGO wielkim fanem ale jestem także muzykiem i człowiekiem który stara się zachowac umiar w moim oddaniu JEGO muzyce aby nie popaść w bezkrytycyzm. Jest wiele wtórności na 3121. Choćby SATISFIED (to On the Couch na Musicology), GET on THE BOAT- rewelacja, naprawdę mnie powalił tym FUNkiem ale On takie utwory może pisać workami. 3121- utór tytułowy, chyba troche zbyt cięzki fank by mógł na dłużej pozostać w głowie a co dopiero na jakiś notowaniach. Moim zdaniem i single promujące płytę nie były najszczęśliwiej wybrane. Przesłodzony TE AMO CARAZON, a BEAUTIFUL, LOVE &.....? Gdzie w tym jest PRINCE. To moim zdaniem próba wypromowania nowej kobiety MAŁEGO i chęć zarobienia dodatkowych pieniędzy. (może się mylę i jestem niesprawiedliwy ale na to wygląda) Na szczęscie są też perełki do których mi było tęskno.
LOLITA ah no cóż- wreście trochę wyuzdania, i te reminiscencje Soft & Wet,
INCENSE and CANDLES prawdziwa perełka, genialny kawałek,
Swietny mocny SpaceFutureNeoFunk LOVE
FURY dobry tylko w wersji live na SNL (na płycie bardzo poprawny wręcz plastikowy
THE DANCE dla mnie absolutna bomba -skrzyżowanie The Beautiful Ones z When we will be Paid plus niepokojące smyczki, klaskanie, i przejmujący krzyk PRINCe`a na koniec. To chyba jest to czego od NIEGo oczekuję.
WIecej eksperymentów nie tylko brzmieniowych ale i z formą.
Gdybym miał stawiać gwiazdki to 8/10. I 10/10 za DANCE i INCENSE & CANDLES. Pozdrawiam Pido
|
|
Pon 27 Mar 2006 22:39 |
|
 |
GrublukTheGrim
New Power Soul

Dołączył: 13 Gru 2004 Posty: 2678 Skąd: Bespin |
|
|
|
Wszyscy krytykują Fury w wersji z płyty.. A ja KOCHAM tą wersję Wykonanie z SNL też było super!
Opinie wśród fanów o płycie są różne, tak mniej-więcej 1 na 3 osoby ocenia album jako słaby lub nienajlepszy. Ja uważam go za jeden z najlepszych w karierze Prince'a. Dlaczego? A oto m.in. dlaczego:
1. To bardzo solidny album pop, który powinien przypomnieć ludziom na całym świecie na czym pop polega. Ostatnio w muzyce popularnej w kraju i na świecie dzieje się coś tak niepokojąco strasznego, że aż boję się o tym pisać. Wystarczy włączyć w Warszawie radio Eska (oni tu grają pop), aby chcieć zabić najbliższą osobę z otoczenia...
Cała nadzieja na uratowanie inteligentnej muzyki popularnej w takich gościach jak P.!
2. Kocham przebojowe piosenki Małego i ten album dostarcza mi ich w ilości 12/12. Jest to taka płyta, którą chce się słuchać w czasie pieczenia kolacji na grillu w ogrodzie z przyjaciółmi, podczas gry w piłkę na plaży, podczas wiosennego spaceru z psem i w każdej beztroskiej sytuacji! Dla porównania The Rainbow Children jest albumem genialnym, ale trudnym i nie da się go słuchać w każdej sytuacji. Gdyby nie hitowe piosenki takie jak Kiss, Let's Go Crazy, Batdance, Alphabet St., nigdy nie byłbym fanem Prince'a.
3. Uwielbiam jak P. w swoich kawałkach przemyca małe solo na gitarze. Tu mamy tak w 3121, Te Amo Corazon, The Word, Fury, BL&B, The Dance.
Właśnie dlatego kawałki takie jak Cream czy Gett Off były wielkimi hitami!
Nie zawsze można nagrać płytę odkrywczą, a każdy artysta wyznaczając określony, rozpoznawalny styl narzuca sobie niejako pewną etykietkę. Oczywiście w przypadku Prince'a ta etykietka jest trudna do przyklejenia, ale jednak istnieje. Poza tym proszę policzyć ile lat P. jest w showbiznesie. Będąc artystą młodym miał większą szansę na nagranie nowatorskiego LP. Odkrywcze były albumy Dirty Mind, 1999, ATWIAD, Lovesexy, One Nite Alone, N.E.W.S. czy The Rainbow Children.
Teraz czas na dobrą, bujającą i hitową muzę. I takie jest w moich uszach 3121.
A na następnym CD... kto to wie 
_________________ Skrzydła Gryfa - blog o fantastyce. |
|
Pon 27 Mar 2006 23:34 |
|
 |
jarolissimus
Prince

Dołączył: 21 Mar 2006 Posty: 122 Skąd: Elbląg |
|
|
|
Potwierdzam, że The Dance jest extra, zwłaszcza pod koniec jak P. daje czadu. Mogę tą piosenkę słuchać co chwilę. Pozostałe też fajne, no ale Fury z płyty jest mocno stonowane w porównaniu z SNL. Chciałbym, żeby wszystkie piosenki na tej płycie robiły takie wrażenie. Poza tym Incesne & Candles też extra. Podczas pierwszego słuchania tej piosenki nie spodobało mi się jak usłyszałem tą przeróbkę głosu w stylu Cher, no ale za chwilę okazało się, że on zrobił totak jak na niego przystało
Podsumowując: słucham tą płytę codziennie i nie mam dość 
|
|
Wto 28 Mar 2006 03:37 |
|
 |
Claudinho
The B-Sides


Dołączył: 15 Sty 2006 Posty: 1128 Skąd: Aachen |
|
|
|
 |
 |
nie spodobało mi się jak usłyszałem tą przeróbkę głosu w stylu Cher |
hhehehehe DOKŁADNIE! Jak tylko to usłyszałem to skojarzenie było tylko 1 - CHER Nie chciałem tego pisać,bo wydawało mi sie,ze tylko ja mam jakies filmy hehehe...
|
|
Wto 28 Mar 2006 08:22 |
|
 |
GrublukTheGrim
New Power Soul

Dołączył: 13 Gru 2004 Posty: 2678 Skąd: Bespin |
|
|
Wto 28 Mar 2006 10:23 |
|
 |
Claudinho
The B-Sides


Dołączył: 15 Sty 2006 Posty: 1128 Skąd: Aachen |
|
|
|
Sorry,ale ja nie słucham na codzień CHER Babka ma po prostu tak charakterystyczny "styl",ze jak cos podobnego słysze to tylko jedno mi do głowy przychodzi Ewentualnie jeszcze KOMBI 
|
|
Wto 28 Mar 2006 14:31 |
|
 |
krolik
For You


Dołączył: 10 Wrz 2005 Posty: 50
|
|
|
|
heh jakos tak ludzie rzucili sie na vocoder po plycie Cher...a czy ktos pamieta jeszcze (niestety niedoceniona) piosenke ...o tak..nie bójcie sie... Michaela Jacksona "P.Y.T."? w tym bujającym numerku tez był vocoder...a plyta niemal ponad 15 lat starsza od wypocin Cher 
|
|
Wto 25 Kwi 2006 09:39 |
|
 |
wito1988
newbie


Dołączył: 19 Kwi 2006 Posty: 12 Skąd: Sulęcin |
|
|
|
Ja oceniam go bardzo pozytywnie lecz dla samego P. jest to stanie w miejscu lub nawet krok w tył.Płyty jest bardzo lekka i z czasem staje sie jak dla mnie dodatkiem do gazety,czy rozmowy.Jest nagrana celowo lub i nie dla szerszego grona słuchaczy,czyli komercja która znamy z "Musicology"(bardzo lubie ten album).
_________________ If Heaven was a mile away
And you could ride by the gates
Would you try to run inside when it opens would you try to die today? |
|
Pią 05 Maj 2006 16:50 |
|
 |
Claudinho
The B-Sides


Dołączył: 15 Sty 2006 Posty: 1128 Skąd: Aachen |
|
|
|
Dla mnie ta płyta jest przesiąknięta komercją i dążeniem za modą - co nie znaczy,ze jest zła.
Bardzo mi sie podoba - z kazdym przesłuchaniem jest lepsza,musiałem do niej dojrzeć
Wole "starego" Prince'a...
Ucieszyłaby mnie płyta,która nie jest przygotowana by ucieszyć cały świat,ale taka,która ucieszyłaby fanów dawnego księcia - jakby płyte kupiło pare tysięcy ludzi mniej on by nie zbiedniał a ja i wielu innych fanów przynajmniej byłoby usatysfakcjonowanych heh 
|
|
Pią 05 Maj 2006 22:11 |
|
 |
Assi
Around The World In A Day


Dołączył: 14 Wrz 2005 Posty: 370 Skąd: Lublin |
|
|
|
A ja nie chcę powiedzieć złego słowa na ta płytę.To pierwsza płyta na jaką świadomie czekałam..poprzednie poprostu ukazywały sie i mogłam ich słuchać..
Dla mnie '3121' jest bardzo sympatyczną płyta, mogę jej prawie w całości słuchać codziennie, zawsze znajdę w niej coś na mój nastrój..
Najulubieńsze utwory to...hmm..prawie wszystkie..niestety nie przepadam do końca za Te Amo Corazon, to jak ze zbyt dużą dawką słodkości..
Ale Lolita, The Word  ,The Dance! ,Get On the Boat,3121,Fury mimo że nie tak rewelacyjna jak wersja live ale mimo wszystko dla mnie jest super..Mogłabym wymienić prawie wszystko ale Wy przecież znacie te utwory.Moze i płyta nie jest jedną z tych ,które sa tylko i wyłącznie dla smakoszy...ale pozwólmy aby Prince spodobał się tez szerszej publiczności,może dzięki temu albumowi ktoś będzie chciał poznac Jego twórczość i wyrośnie nowe pokolenie fanów Prince'a 
_________________ ..it's better with a man |
|
Nie 07 Maj 2006 14:43 |
|
 |
nasibu
Diamonds and Pearls


Dołączył: 24 Sie 2004 Posty: 760 Skąd: Poznań |
|
|
|
Ja uważam ten album za bardzo udany. Właśnie tak sobie pomyślałem, że ostatni raz z takim uwielbieniem słuchałem "Emancipation" 10 lat temu. Mam płytkę w samochodzie i jak tylko przekręcam kluczyk, to włącza mi się "ten stary dobry Prince".
Tak jak do "Musicology" tak naprawdę zmuszałem się aby przebrnąć przez całą płytkę tak tutaj każdy utwór jest dla mnie zachwycający.
Słucham Małego już od 22 lat i dawno nie przeżywałem takich uniesień emocjonalnych jak teraz. Nie jest tak jak przy "Parade", "SOTT" czy "Lovesexy" ( powiedzmy sobie szczerze JUŻ TAK NIE BĘDZIE ) ale jak słucham THE DANCE to mam wspaniałe ciary na plecach jak za czasów "Beautiful Ones", czy "I Hate U".
REWELACJA - POLECAM
_________________ Peace and be wild  |
|
Pon 22 Maj 2006 21:43 |
|
 |
darek
Batman


Dołączył: 23 Sie 2004 Posty: 630 Skąd: Stargard |
|
|
|
Nie wiem czy czasami ten temat nie był już poruszany ale zapytam ;
istnieje bootleg „Black Sweat” z Musicology Tour , występ z Chicago z 25 czerwca 04r oczywiście
Na początku myślałem , że to tylko nazwa bootlegu ale okazuje się , że na cd 1 kawałek 16 to właśnie „Black Sweat” , czy może ktoś słyszał tą płytkę ? i może to potwierdzić ?
_________________ "I am here ! Where are you !"
Prince
New Poland Generation |
|
Czw 20 Lip 2006 19:55 |
|
 |
FAB
Administrator

Dołączył: 22 Sie 2004 Posty: 3455 Skąd: South WuWuA |
|
|
|
Prince zagrał utwór "Black Sweat" 4 razy podczas trasy Musicology, między innymi w Chicago (tak, utwór dał nazwę bootlegowi). Wszystkie wykonania były w czasie akustycznego setu, tekst jest praktycznie identyczny jak ten z płyty "3121".
_________________ Ain't that a bitch! |
|
Czw 20 Lip 2006 20:06 |
|
 |
darek
Batman


Dołączył: 23 Sie 2004 Posty: 630 Skąd: Stargard |
|
|
|
Jak myślicie , czy już wtedy Mały miał gotowy materiał na 3121 ?
_________________ "I am here ! Where are you !"
Prince
New Poland Generation |
|
Pią 21 Lip 2006 20:08 |
|
 |
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|
|
 |